W państwie PiS prokurator prokuratorowi łba nie urwie.
W grudniu 2017 r. jeden z prokuratorów Wydziału do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał bezprawnie funkcjonariuszce reżimowej propagandy Dorocie Kani tajne dokumenty ze śledztwa, którym objęci byli szefowie Służby Kontrwywiadu Wojskowego za czasów rządów PO-PSL: generałowie Piotr Pytel i Janusz Nosek oraz pułkownik Krzysztof Dusza. Prokuratorzy wojskowi Macierewicza oskarżyli polskich oficerów o najcięższą zbrodnię – o zdradę poprzez współpracę z rosyjskim wywiadem. Do dziś nie ma aktu oskarżenia…
Na podstawie materiałów z prokuratury Kania przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę akcję szkalującą. W Telewizji Republika (Kania jest jej redaktorką naczelną), na portalu Telewizji Republika i na portalu Niezależna (gdzie Kania jest zastępcą redaktora naczelnego) pokazano kopie dokumentów prokuratorskich, a w „Gazecie Polskiej” Kania opublikowała artykuł, cytując bezprawnie uzyskane kwity.
Zarówno prokurator, który przekazał Kani dokumenty, jak i pisowska propagandzistka popełnili 2 przestępstwa: bezprawnego rozpowszechnienia materiałów z postepowania przygotowawczego (zagrożonego karą do dwóch lat więzienia) i ujawnienia informacji oznaczonych klauzulą „ściśle tajne” (zagrożonego karą do pięciu lat więzienia).
Paweł Blachowski, Prokurator Okręgowy w Warszawie, poinformował o przestępstwie Prokuratora Regionalnego w Warszawie i złożył wniosek, aby ten wyznaczył prokuraturę spoza Warszawy do przeprowadzenia śledztwa. Jak twierdził, chciał w ten sposób „uniknąć zarzutu stronniczości”.
Andrzej Szeliga, Prokurator Regionalny w Warszawie, nie zdążył podjąć decyzji, gdyż wyręczył go Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski, przekazując sprawę do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, a ta do Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Święczkowski jest dobrym znajomym Kani. Udziela jej „ekskluzywnych” wywiadów, w których wspólnie atakują przeciwników politycznych PiS.
Wszczynając śledztwo, prokuratura w Ostrołęce dokonała matactwa. Przyjęła, że dokumenty ujawniono tylko na portalu Telewizji Republika, co z kręgu podejrzeń wykluczyło automatycznie Kanię (dokumenty na stronie zamieścił pracownik portalu). Prokuratura nie zainteresowała się też tym, że ujawnione informacje miały klauzulę tajności.
Gdy zapytałem rzeczniczkę ostrołęckiej prokuratury Elżbietę Edytę Łukasiewicz, dlaczego tak się stało, odpowiedziała, że „prokurator jest niezależny i samodzielnie podejmuje decyzje procesowe”. Oczywiście po przeprowadzeniu wnikliwego śledztwa postępowanie zostało umorzone, choć „ustalono krąg osób” (prokuratorów wojskowych), które mogły wynieść kwity.
Postanowienie o umorzeniu prokuratura z Ostrołęki przesłała Prokuratorowi Okręgowemu w Warszawie (miał status pokrzywdzonego). Prokurator Blachowski przekazał je do… Wydziału do Spraw Wojskowych, gdzie doszło do popełnienia przestępstwa „celem analizy”. Czyli potencjalni przestępcy-prokuratorzy mieli zdecydować w swojej sprawie, a więc o tym, czy złożyć zażalenie na postanowienie o umorzeniu. Oczywiście nie złożyli. Umorzenie stało się prawomocne.
Cały bieg zdarzeń wskazuje zatem na to, że mieliśmy do czynienia z ordynarną ustawką w wykonaniu prokuratury. Nie pierwszą i nie ostatnią.
No i gdzie ci – bagatela! – generałowie – szpiedzy rozsławiani przez Kanię?
Pytania,
na które nie dostałem odpowiedzi od rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie:
„1. Proszę o podanie imienia i nazwiska prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który analizował treść postanowienia o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Ostrołęce?
- Czy ten prokurator był świadkiem w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Ostrołęce?
- Dlaczego postanowienie o umorzeniu śledztwa zostało przekazane do wydziału VIII, skoro w tym wydziale doszło do popełnienia przestępstwa ujawnienia dokumentów i informacji z prowadzonego śledztwa?
- Jaką pewność ma Prokurator Okręgowy w Warszawie, że prokurator z wydziału VIII, który analizował postanowienie o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Ostrołęce, nie popełnił przestępstwa ujawnienia dokumentów i informacji z prowadzonego śledztwa?
- Dlaczego prokurator analizujący postanowienie o umorzeniu śledztwa nie zwrócił uwagi na to, że śledztwo prowadzone było w związku z upublicznieniem bezprawnie uzyskanych informacji jedynie na portalu Telewizji Republika. Tymczasem informacje te (dokumenty ze śledztwa) zostały upublicznione także: na portalu Niezależna (»Ujawniamy. Oto dokumenty związane z zarzutami wobec byłych szefów SKW« – data publikacji 16 grudnia2017 r.), w Telewizji Republika (program informacyjny »Dzisiaj« godz. 19, 16 grudnia 2017 r.) i w „Gazecie Polskiej” (»Ujawniamy. Rosyjskie kontakty byłych szefów SKW«, nr 50/2017)? Dlaczego prokurator przeoczył powyższe okoliczności popełnienia przestępstwa?
- Śledztwo prowadzone było tylko w związku z art. 241 § 1 kk., a powinno być także w związku z art. 265 § 1 kk., skoro ujawnione informacje oparte były na materiałach oznaczonych klauzulą ściśle tajne. Dlaczego prokurator nie zwrócił na to uwagi?
- Jakie kroki podjął Prokurator Okręgowy w Warszawie, aby więcej nie wyciekały z podległej mu jednostki dokumenty z prowadzonych śledztw?”.