Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie wypłaca należnych narodowi świadczeń. Polakom grożą głód i ubóstwo.
Ustawa zakłada, że ZUS wypłaci 1400 zł każdemu, kto stracił robotę w wyniku pandemii i w roku 2020 podlegał ubezpieczeniu społecznemu z tytułu umowy o pracę przez co najmniej 60 dni. Publiczne publikatory podkreślały po stokroć, że jest to „realizacja obietnicy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, dzięki któremu pół miliona osób w dramatycznej sytuacji życiowej otrzyma zasiłek”. Problem: gdy ZUS będzie rozpatrywał wnioski Polaków w dramatycznej sytuacji życiowej, rzesze Polaków w równie dramatycznej sytuacji czekają, aż ten sam ZUS wypłaci im należne jak psu zupa zasiłki.
Wśród nich jest 51-letni pan Zbigniew, który aby dać upust swym emocjom, skrobnął do mnie maila. „W kwietniu przeszedłem zawał serca, od tego czasu jestem na zwolnieniu lekarskim. Do dziś z ZUS-u nie dostałem nawet złotówki z tytułu zasiłku chorobowego. Próbowałem interweniować przez infolinię, ale dodzwonić się nie sposób, cały czas słychać komunikat, że wszyscy konsultanci są zajęci. Interwencja pisemna dała tyle, że uprzejmie mnie poinformowano, iż »Zakład dąży do jak najszybszego rozpatrzenia wniosku«, ale ma kłopoty kadrowe, muszę więc uzbroić się w cierpliwość. Konkretna data przelania należności nie padła. Wściekłem się, że mało nie dostałem kolejnego zawału, bo wychodzi na to, że pracownicy ZUS nie mają czasu na terminowe wypłaty zasiłków chorobowych, a jednocześnie znajdują czas na obsługę petentów ubiegających się o pomoc w ramach rządowych programów antykryzysowych. Słowem, żeby pomóc jednym, na lodzie zostawia się innych. To kurewski skandal. A na koncie mam 2 złote i 13 groszy. Nie mam za co żyć, a na lekarstwa musiałem pożyczyć pieniądze z parabanku” – czytamy.
Obsługa dodatku solidarnościowego to niejedyny dodatkowy obowiązek ZUS-u w trakcie pandemii. Rząd na ubezpieczalnię spuścił się także w zakresie rozpatrzenia milionów wniosków o wypłatę świadczenia postojowego, co oczywiste, Zakład zajmuje się również umorzeniami składek na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Jest zatem kluczowym elementem podziwianej w całej galaktyce tarczy antykryzysowej, wykutej w pocie czoła przez niezłomnego prezydenta Dudę i heroicznego premiera Morawieckiego.
Niestety pan Zbigniew nie jest odosobnionym przypadkiem, co oznacza, że także tarcza miewa 2 końce. Prawda jest taka, że ZUS jedną ręką ze względu na epidemię zwalania przedsiębiorców z obowiązku opłacenia składek, a drugą wstrzymuje wypłatę zasiłków nie tylko chorobowych, ale także opiekuńczych i macierzyńskich.
Zapytałem w ZUS-ie, ilu osobom nie wypłacił świadczeń w ustawowym terminie i jaka jest łączna kwota zaległości wobec ubezpieczonych. Odpowiedź nie padła. ZUS nie odpowiedział także na pytanie, kiedy spłaci należności. Zamiast odpowiadać Paweł Żebrowski, rzecznik zakładu, nadesłał pismo zatytułowane „Stanowisko ZUS”.
Całość na łamach