Marszałek Sejmu pojechała na spotkanie towarzyskie do amerykańskiego epicentrum koronawirusa! Służby państwowe ukrywają przed opinią publiczną informacje, czy Elżbieta Witek i osoby jej towarzyszące przeszły kwarantannę.
Nie tylko pisowska szczujnia, ale też opozycja i liberalne media wpadły w histerię z powodu urlopu marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego we Włoszech. Na nic zdały się jego tłumaczenia, że przebywał w niewielkim hotelu położonym na odludziu i w trakcie pobytu w promieniu 30 km wokół tego miejsca nie było żadnego ogniska koronawirusa, a po przyjeździe do Polski poddał się badaniom na obecność zarazy. PiS domaga się dymisji Grodzkiego, grożąc mu odpowiedzialnością karną za narażenie zdrowia i życia ochraniających go oficerów Służby Ochrony Państwa (SOP), współpracowników, a nawet tysięcy Polaków. Opozycja też przyznaje, że Grodzki zachował się głupio i nieodpowiedzialnie.
3 i 4 marca 2020 r. marszałek Sejmu Elżbieta Witek bawiła w Stanach Zjednoczonych.
Najpierw pojechała do Waszyngtonu na spotkanie z amerykańskimi politykami. W towarzystwie przedstawicieli parlamentów Estonii, Litwy i Łotwy spotkała się m.in. z przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Z komunikatu służb prasowych Sejmu wynika, że była dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Jaworznie zajmowała się sprawami najwyższej rangi. Z amerykańskimi gospodarzami rozmawiała „głównie o bezpieczeństwie regionu w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainie i budowie gazociągu Nord Stream II”.
Po wyczerpujących rozmowach Witek wzięła udział w briefingu analityków skrajnie prawicowego think tanku The Heritage Foundation na temat sytuacji politycznej i wyborczej w USA. Następnie złożyła wieniec na grobie Jana Karskiego i odwiedziła waszyngtońskie Centrum Kultury Papieża Jana Pawła II, instytut badawczy i muzeum wystawiające m.in pochodzące z Watykanu dzieła sztuki.
Kolejnego dnia Witek była już w Nowym Jorku. W Jersey City złożyła kwiaty przy Pomniku Katyńskim i na ulicy rozmawiała z polskimi korespondentami. Potem pojechała do konsulatu, gdzie wzięła udział w uroczystości nominacji byłego rzecznika prasowego PLL LOT Adriana Kubickiego na Konsula Generalnego i spotkała się z mieszkającymi w USA Polakami.
Gdy marszałek Sejmu była w USA, w każdym regionie kraju odnotowano przypadki koronawirusa. W stanach Kalifornia, Waszyngton i Maryland wprowadzono stan wyjątkowy. W Waszyngtonie odnotowano 37 przypadków koronawirusa (3 zgony), a w Nowym Jorku 24 (2 zgony), czyli więcej niż w Polsce, gdy wprowadzono stan zagrożenia epidemiologicznego.
Tymczasem Witek jak gdyby nigdy nic przebywała w gęsto zaludnionym obszarze, przemieszczając się z miejsca na miejsce, gdzie spotykała się z wieloma przypadkowymi osobami. Moi informatorzy twierdzą, że delegacja sejmowa, która liczyła kilkanaście osób, wróciła do Polski i rozjechała się do domów i swoich obowiązków. Ani Witek, ani żadna z towarzyszących jej osób nie przeszły kwarantanny i badań na obecność koronawirusa! Polskie służby przeszły nad tym do porządku dziennego.
W Centrum Informacyjnym Sejmu (CIS) zapytałem m.in:
„Dlaczego marszałek Elżbieta Witek udała się z wizytą do USA, skoro odnotowano tam liczne przypadki koronawirusa?
Czy marszałek i towarzyszące jej osoby zostały poddane kwarantannie?
Czy przeszły badania na obecność koronawirusa?
Jakie były wyniki tych badań?”.
CIS nie odpowiedziało… Pytania wysłałem też do SOP. Również nie doczekałem się odpowiedzi.
Szokująca jest nie tylko bezmyślność Witek i osób jej towarzyszących. Moje źródła w MSZ wskazują na absurdalny kontekst wyjazdu, który był wycieczką towarzysko-krajoznawczą. Rolą marszałka Sejmu nie jest prowadzenie polityki regionalnej, nie ma on do tego żadnych kompetencji.
Wizyta Witek w USA była odpowiedzią na styczniowe spotkanie marszałka Grodzkiego z Pelosi. Przyboczna prezesa zapewniała przewodniczącą Izby Reprezentantów, że Polska jest krajem demokratycznym, a reforma wymiaru sprawiedliwości jest zgodna z prawem. Podobną gadkę Witek zapodała szefowi opozycji senatorowi Robertowi Mendezowi. Aby podkreślić rangę polskiej delegacji, która miała być rzekomo reprezentacją obu izb parlamentu, Witek zabrała do USA senatora PiS Marka Pęka, który nie miał żadnych umocowań od marszałka Grodzkiego do reprezentowania Senatu.
Jak widać, smoleńszczyzna ma się znakomicie. Partyjne i osobiste ambicje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.