Zwój to jest nasz ostatni – NIE

Pisowscy politycy albo się mylą, albo kłamią. Pewnie kłamią…

 

Pierwszy karabin maszynowy, miotający 600 pocisków na sekundę, jeden z największych wynalazków chrześcijaństwa, skonstruował Richard Gatling z pobudek humanitarnych. Wstrząśnięty okrucieństwami wojny secesyjnej, uważał, że jego odkrycie pozwoli zastąpić wielu żołnierzy z jednostrzałowymi spluwami jednym żołnierzem z bronią wielowystrzałową. Nie będą więc potrzebne liczne armie. Zmniejszą się zatem wojenne straty w ludziach.

Alfred Nobel poszukiwał metody bezpiecznego transportu i używania nitrogliceryny, która, traktowana nawet z najwyższą ostrożnością, eksplodując, zabijała setki amerykańskich górników rocznie. Wynalazł dynamit, mniemając: „Gdy tylko ludzie przekonają się, że w jednej chwili całe armie mogą zostać całkowicie zniszczone, na pewno będą one przestrzegać złotego pokoju (…). Mój dynamit wcześniej doprowadzi do pokoju niż 1000 światowych konwencji”.

Thomas Midgley w 1930 r. odkrył freon jako bezpieczny czynnik chłodniczy zastępujący powszechnie stosowany toksyczny amoniak. Dzięki niemu świat pachniał dezodorantami, pił oszronioną coca-colę oraz relaksował się w chłodzie podczas morderczych upałów. Freon ów, gdy aplikatory dezodorantów i agregaty lodówek trafiają na śmietniska, wzlatuje do atmosfery, zubożając warstwę ozonu. Zwiększone promieniowanie ultrafioletowe podniosło zachorowalność na nowotwory skóry o kilkadziesiąt procent. Żaden pojedynczy organizm w historii naszej planety nie miał tak szkodliwego wpływu na jej atmosferę, jak Thomas Midgley.

Chodzi o osiągnięcia najodważniejszych, najprzenikliwszych umysłów ludzkości, jakich, co tu dużo pisać, w Polsce po prostu nie ma.

 

Z niemałym zatem niepokojem czytam, choćby w minionym tygodniu, że chcemy rozwijać w Polsce centra sztucznej inteligencji (SI), co powiedziała minister Jadwiga Emilewicz na debacie Ministerstwa Rozwoju dotyczącej rozwoju SI. W następnym publikatorze czytam, że ta sama minister twierdzi, iż na zlecenie Ministerstwa Rozwoju powstało oprogramowanie, które pozwoli Inspekcji Handlowej na weryfikację ofert kotłów na paliwo w internecie. Dzięki zastosowaniu SI łatwiej będzie namierzyć sprzedawane w sieci kopciuchy, dodaje minister.

Nie mniejszym zaniepokojeniem napawają mnie zapowiedzi ministra Kościńskiego od finansów, który zapowiada, że Krajowa Administracja Skarbowa do analizy Jednolitych Plików Kontrolnych używać będzie SI. Minister zdrowia zapowiada, że SI wyleczy nas z raka, zwłaszcza mózgu, a minister rolnictwa, że SI zapobiegnie suszy.

Minister cyfryzacji Marek Zagórski mówił z kolei, że już niedługo w administracji decyzje, które dziś podejmują ludzie, będą podejmować algorytmy. „Naszym wyzwaniem będzie zatwierdzenie algorytmów, które wydają decyzje. To nas na pewno czeka” – zaznaczył pan minister.

To wszystko gówno prawda, ale też nie jest to kłamstwo. To po prostu mówią ludzie, którzy nie wiedzą, czym jest SI, podobnie jak autorzy tysięcy artykułów na jej temat. A ja wiem.

 

W tym, co nazywa się SI, w gruncie rzeczy nie ma żadnej inteligencji. Semantyka nazwy jest błędna, pokrętnie sugerująca, że maszyna może naśladować procesy myślowe i świadomość człowieka. Nic podobnego!

W najlepszym razie mamy do czynienia z bardzo niezwykle fragmentaryczną symulacją działań na podobieństwo wykonywanych przez ludzki mózg. Żadna tzw. sztuczna sieć neuronowa nie dorównuje obecnie nawet mózgowi owada. Możliwości obliczeniowe i katalog funkcjonalności mózgu muchy są tysiące razy bardziej zaawansowane, niż to, co naukowcy ośmielili się nazwać SI. Maszyny o sprawności intelektualnej szczura ludzkość może się spodziewać za 150 lat.

Podstawowym zadaniem każdego systemu SI, używanego w robotyce, finansach i medycynie, jest odpowiedź na pytanie: co to jest? Biometryczny system rozpoznawania twarzy ma odpowiedzieć na pytanie, czy twarz w tłumie należy do osoby ze zdjęcia? W banku, czy przepływy na koncie wnioskującego o kredyt to jest zdolność kredytowa na poziomie 100 tys. zł. Google, wyświetlając mi reklamy czołgów, imadeł, seksownej damskiej bielizny oraz karmy dla kanarków, uzyskał odpowiedź za pomocą analityki sztucznointeligentnej, że jestem klientem zainteresowanym tymi artykułami, choć tak naprawdę nie jestem.

To ostatnie jest obecnie jedyną z dwóch realistycznych zastosowań SI, które się dobrze sprzedaje frajerom od marketingu przez innych frajerów od marketingu utrzymujących, że reklama internetowa dzięki samouczącym się algorytmom sztucznych sieci neuronowych pozwala na tworzenie diabelnie skutecznych spersonalizowanych kampanii pozwalających bezpośrednio dotrzeć do klientów zainteresowanych butami, sztucznymi fiutami i pokrowcami na serwantki.

Drugą obiecującą dziedziną implementacji SI jest diagnostyka inżynieryjna. Systemy SI potrafią z przyzwoitym prawdopodobieństwem wykazać stopień zużycia maszyny, choć twórcy tych skomplikowanych i drogich urządzeń uczciwie przyznają, że istnieją na ogół inne – tańsze i skuteczniejsze – metody osiągania w inżynierii maszyn tych samych celów.

W każdym razie w każdej ze wspomnianych czynności człowiek uzbrojony w tradycyjne narzędzia poradziłby sobie lepiej, choć być może komputery nieco by go prześcignęły. Chodzi o to, czy ma być szybko i kiepsko, czy wolniej i lepiej – i ile będzie kosztowała kiepścizna, żeby zabawa się opłacała.

 

Całość na łamach