Czy ulubieńca ministra sprawiedliwości dosięgnie ręka sprawiedliwości?
4 listopada 2019 r. w Kozienicach zastępca Dyrektora Generalnego Służby Więziennej płk Artur Dziadosz potrącił na przejściu dla pieszych kobietę, która po przewiezieniu do szpitala zmarła. Nie wiadomo, dlaczego kierowca nie zachował ostrożności. Można spekulować, że się zagapił lub jechał z nadmierną prędkością. Dziadosz nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Zgodnie z kodeksem karnym za potrącenie na pasach ze skutkiem śmiertelnym grozi kara od pół roku do 8 lat pudła oraz zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do 15 lat.
Wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista, a prokuratura szybko sporządzi akt oskarżenia. Okazuje się, że nie. Śledztwo, które początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Kozienicach, zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Zapytana o szczegóły sprawy rzeczniczka tamtejszej prokuratury Beata Galas, odpisała zdawkowo, że „śledztwo prowadzone jest w fazie in rem, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutu”. Gdy wysłałem kolejne pytania, dostałem odpowiedź, żebym zwrócił się już do Prokuratury Okręgowej w Lublinie, gdyż tam przeniesiono śledztwo (sic!). Prokurator Agnieszka Kępka z Lublina nie mogła nic powiedzieć, gdyż akta sprawy dopiero co do tam wpłynęły, a prokurator jeszcze nie zdążył się z nimi zapoznać. Poradziła, abym dowiadywał się w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie. To szef tej prokuratury podjął decyzję o kolejnym przeniesieniu śledztwa.
Rzecznika Prokuratury Regionalnej w Lublinie zapytałem:
„Dlaczego Prokurator Regionalny w Lublinie przekazał śledztwo do Prokuratury Okręgowej w Lublinie? Czy prawdą jest, że decyzję o przeniesieniu śledztwa prokurator regionalny w Lublinie podjął po interwencji Prokuratury Krajowej?
Czy prawdą jest, że prokuratorzy z Lublina mają większe doświadczenie w badaniu wypadków drogowych od prokuratorów z Radomia?”.
Prokurator Karol Blajerski oświadczył, że ma dużo pracy i potrzebuje czasu na odpowiedź…
Moi informatorzy twierdzą, że śledztwo jest przerzucane między prokuraturami jak gorący kartofel z zamiarem ukręcenia sprawie łba, tak, by Dziadoszowi nie stała się krzywda. Ma za tym stać Zbigniew Ziobro.
O tym, że jest coś na rzeczy, świadczą inne zdarzenia. Dziadosz po wypadku wrócił na stołek wiceszefa więziennictwa. Sprawą zainteresował się poseł Michał Szczerba, który w interpelacji do Ziobry napisał m.in.: „Płk Artur Dziadosz – jakby nigdy nic – pełni swoje obowiązki służbowe jako zastępca Dyrektora Generalnego Służby Więziennej, uczestniczy w posiedzeniach komisji sejmowych w towarzystwie przełożonych z kierownictwa resortu sprawiedliwości. Ma stały i bezpośredni służbowy kontakt z ministrem sprawiedliwości, który jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym i zwierzchnikiem prokuratorów nadzorującym ww. śledztwo. Warto przypomnieć, że zastępcę Dyrektora Generalnego Służby Więziennej mianuje i zwalnia ze stanowiska minister sprawiedliwości na wniosek Dyrektora Generalnego. Płk Artur Dziadosz jest ponadto odpowiedzialny za sprawy budżetowe Służby Więziennej. Na posiedzeniach komisji sejmowych jest aktywnie zaangażowany w obronę działań kierownictwa resortu sprawiedliwości i Służby Więziennej w zakresie realizacji i nadzoru nad programem »Praca dla Więźniów«”.
Ziobro nie raczył odpowiedzieć na pytania Szczerby dotyczące okoliczności wypadku, a także dlaczego Dziadosz nie został zawieszony w obowiązkach służbowych. Jego zastępca Michał Wójcik stwierdził jedynie, że śledztwo jest w toku, a działania prokuratury objęte są tajemnicą.
Całość na łamach