W halach producentów futerek zamiast norek i lisów będą się hodowały krzaczki marihuany.
Ministerstwo Rolnictwa oficjalnie poinformowało, że ustawa zwana piątkę dla zwierząt Kaczyńskiego nie będzie już procedowana. Resort ma na nią nowy pomysł.
Dowiedzieliśmy się, że jest to koncepcja wegetariańska. Dotyczy przerzucenia się rolników z hodowli zwierząt na futra i stoły ortodoksyjnych przeciwników krwi na produkcję trawy.
Ktoś w ministerstwie przeczytał, że prognozy ekspertów dotyczące sprzedaży medycznej marihuany w Polsce za kilka lat dotyczą kwoty prawie 9 mld zł. To co najmniej 2 razy tyle, na ile wskutek wprowadzenia ustawy „futerkowej” popłynęłyby firmy hodujące lisy, norki oraz kurczaki i bydło na halal, czyli zabijane według reguł uboju rytualnego. Gdy do tego dodano wiadomość, że zgodnie z naszym prawem polski rolnik nie zarabia dziś na trawie ani złotówki, bo cały susz sprowadzamy przez firmy zagraniczne (głównie kanadyjską), to ktoś wpadł na pomysł, że a nuż…
W ministerstwie zaczęto zatem wertować wszystkie dane dotyczące maryśki. Wychodziło z nich jak byk, że ma to przyszłość.
Na początek przyjrzano się Kanadzie. W 2015 r. tamtejszy rynek konopi był wart 3,4 mld dolarów kanadyjskich, teraz wyceniany jest na 7 mld. Dla porównania wartość tamtejszego rynku piwnego to 2,9 mld dolarów, a produkcja papierosów to ledwie miliard. Trzeba pamiętać, że Kanadyjczycy osiągają takie obroty nie tylko dzięki marihuanie leczniczej. U siebie zalegalizowali również trawę rekreacyjną i musiało się stać tak, że Kanada została gigantycznym eksporterem zioła.
Polskim hurtowniom farmaceutycznym leczniczy susz konopny sprzedają też firmy niemieckie. W Niemczech powstał największy w Europie rynek medycznej marihuany. W zeszłym roku apteki za Odrą zrealizowały 250 tys. recept na leczniczą trawą. Prawie 60 proc. jest refundowanych. Szacunki mówią, że do roku 2024 milion niemieckich pacjentów będzie miał dostęp do medycznej marihuany, a do roku 2028 rynek ten będzie wart 7,7 mld euro. Prognozy dotyczące całej Europy mówią, że za 8 lat europejski rynek leczniczego zioła będzie wart 123 mld euro!
Do wyhodowania krzaczka marychy nie trzeba niemieckiej technologii. Przykład kanadyjski pokazuje, że nie trzeba nawet ciepłego klimatu. Wielu Polaków od lat udowadnia, że marihuana rośnie w Polsce z powodzeniem. Dlaczego zatem nie posłuchać miliardera Richarda Bransona, który w 2017 r. radził amerykańskim rolnikom: „Zostawcie nabiał i przerzućcie się na marihuanę”? Miał rację. W USA kolejne stany zdekryminalizowały używanie zioła i popyt na nie jest gigantyczny. W Europie kolejne kraje zapowiadają legalizację używania rekreacyjnej marysi. Wszystkim rządom potrzebna jest kasa. Chcą zatem skorzystać z zastrzyku gotówki, z którego skorzystała Ameryka, gdy wychodziła z kryzysu w latach 30. XX w.: państwo porzuciło prohibicję na alkohol i zaczęło ciągnąć szmal z nielegalnej dotychczas gorzały. Koronawirus tak zubożył i nadal zubaża budżety państw europejskich, że pytanie nie brzmi, czy wszędzie dojdzie do legalizacji zioła, ale kiedy doń dojdzie: za pół roku czy za rok?
Całość na łamach