Jak pisowska propaganda wciska ludziom bajki o rzekomej wojnie.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że Polska jest w stanie wojny. Słowo „wojna” powtarzane jest przez wszystkich polityków każdego dnia setki razy. Wojenna retoryka przebrzmiewa w reżimowych mediach i w oficjalnych komunikatach służb mundurowych informujących o „kolejnych atakach siłowych na polską granicę”.
Zgodnie z obowiązującą narracją Polska stała się ofiarą podstępnego i niespotykanego w dziejach Europy ataku Łukaszenki i Putina, którzy z pomocą głodnych, wyziębionych i chorych imigrantów chcą obalić pisowski rząd i zdestabilizować Unię Europejską.
W obliczu wojny Morawiecki odbył „ofensywę dyplomatyczną”, spotykając się z kilkunastoma przywódcami europejskich państw, którzy poklepali „Pionkia” po ramieniu w geście solidarności. Naród zaś stanął na wysokości zadania. Pod hasłem „Murem za polskim mundurem” organizowane są koncerty i akcje wysyłania paczek żywnościowych dla pograniczników, żołnierzy i policjantów broniących polskiej niepodległości.
Na stronie internetowej Straży Granicznej zamieszczono liczne kartki z życzeniami, laurki, rysunki, a także wyrazy wsparcia, jakie mundurowi otrzymali od dziatwy szkolnej i dorosłych.
Ania, uczennica VIII klasy, napisała: „Drodzy żołnierze! Mimo wielu złych słów oraz hejtu w Waszą stronę chciałabym Was wesprzeć słowami wsparcia. Ogromnie podziwiam Waszą odwagę, zaangażowanie oraz trud włożony w ochronę naszego kraju. Mogę śmiało powiedzieć, iż wielu Polaków czuje się bezpiecznie dzięki Wam i jestem jedną z tych osób. Chciałabym Wam bardzo podziękować. Żyjcie odważnie, czyli najpiękniej jak potraficie. Jestem Wam bardzo wdzięczna”.
Po białoruskiej stronie granicy koczuje około tysiąca migrantów. Każdego dnia do Polski próbuje się przedostać kilkadziesiąt osób. Większość bezskutecznie. Straszenie wojną przez PiS jest śmieszne i nie robi żadnego wrażenia na nikim w Europie i na świecie.
Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex) na bieżąco publikuje dane dotyczące nielegalnych prób przekroczeń granic zewnętrznych Unii Europejskiej. Okazuje się, że cała wschodnia granica UE (w tym niewielki odcinek polsko-białoruski) była forsowana w tym roku 8 tys. razy. Ale prawdziwa wojna (jeśli już używać tego nieodpowiedniego określenia) toczy się na południowych rubieżach Unii. I to nie od kilku miesięcy, ale od kilkunastu lat.
Najbardziej oblegany jest szlak środkowośrodziemnomorski, czyli obszar Morza Śródziemnego między Afryką Północną a Włochami. Od stycznia do października 2021 r. odnotowano 55 tys. prób wtargnięcia na terytorium Włoch. W tamtejszych obozach i ośrodkach dla imigrantów przebywa kilkadziesiąt tysięcy ludzi, głównie z Tunezji, Bangladeszu i Egiptu. Ale politycy włoscy nie straszą wojną, lecz martwią się kryzysem humanitarnym.
Śmiać się musi z pojękiwań Morawieckiego sojusznik PiS Viktor Orbán. Tylko w tym roku granicę Węgier szlakiem zachodniobałkańskim próbowało przekroczyć ponad 48 tys. imigrantów głównie z Maroka, Syrii i Afganistanu.
Hiszpanie też borykają się z nielegalnymi przybyszami, którzy ponad 16 tys. razy „przypuścili atak” na tamtejszą granicę.
Imigranci próbują dostać się też do UE szlakiem zachodnioafrykańskim przez Wyspy Kanaryjskie na Oceanie Atlantyckim (ponad 16 tys. prób przekroczeń granicy) i szlakiem wschodniośródziemnomorskim przez Grecję, Cypr i Bułgarię (prawie 16 tys. prób przekroczeń granicy).
Całość na łamach