Jak to się robi po francusku – NIE

Katolicki Kościół zwyrodnialców.

 

Francuska Niezależna Komisja ds. Nadużyć Seksualnych w Kościele (CIASE) opublikowała raport z trzydziestu miesięcy swoich prac. Komisja, analizująca lata 1950-2020, szacuje liczbę ofiar księżych swawoli na 216 tysięcy – (330 tysięcy, jeśli uwzględnić dzieci molestowane przez świeckich funkcjonariuszy papizmu), a liczbę zboków w sutannach i habitach na 2900 do 3200.

Liczby są – co godne podkreślenia – efektem rachunków statystycznych. To nie jest tak, że komisja przesłuchała ćwierć miliona ludzi; jej szef przyznaje, że margines błędu może wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy. Ciekawe jest to, że francuski Kościół nie czepia się tej niedoskonałości, przyjmując szacunkowe rachunki z pokorą.

 

CIASE została powołana decyzją przewodniczącego Konferencji Biskupów Francji abp. Érica de Moulins-Beauforta oraz szefowej francuskiej Konferencji Zakonników i Zakonnic siostry Véronique Margron.

Szefem komisji został Jean-Marc Sauvé. To nieznane w Polsce zjawisko: autentyczny członek służby cywilnej, wysoki urzędnik państwowy o powszechnym autorytecie. W skład komisji, wyznaczony wyłącznie przez przewodniczącego, bez żadnej interwencji ze strony episkopatu, wchodziły 22 osoby, 12 mężczyzn i 10 kobiet – i nie było wśród nich ani jednego księdza, zakonnicy czy innego przedstawiciela duchowieństwa. Nie było także przedstawicieli stowarzyszeń ofiar ani żadnych działaczy na rzecz odpowiedzialności Kościoła katolickiego. Byli eksperci – z dziedziny psychiatrii, prawa państwowego i kościelnego, teologii, socjologii itp. – którzy pracowali za darmo. Efekt ich prac to raport liczący wraz z aneksami 2500 stron. Pozbawiony wprawdzie nazwisk seksualnych drapieżników w sutannach – ale bezwzględny wobec Kościoła jako instytucji i, co ważniejsze, wyposażony w zalecenia pod jego adresem.

Jestem dziwnie pewna, że standardowy biskup katolicki wolałby wyrzucić z sań kilka tysięcy swoich współbraci – zwłaszcza że spora ich część już nie żyje – niż słuchać pouczeń grupki świeckich co do dogmatów, jakimi od teraz papiści powinni się kierować.

 

Niektóre sugestie są dość oczywiste – jak to, że gdy biskup, będący przełożonym wszystkich księży w swojej diecezji, mianuje z ich grona osoby mające wyjaśniać pojawiające się tam problemy i jednocześnie sam odpowiada za wymierzenie ewentualnej kary, to trudno mówić o niezależnym systemie kontroli. Albo to, że procedura kanoniczna powinna być otwarta dla ofiar, które są dziś „wielkim nieobecnym tego procesu”. Komisja zaleciła także, aby ofiary były informowane o karach, które zostały wymierzone ich oprawcom. Sauvé nie krył specjalnie oburzenia faktem, iż czasem kary te bywają wręcz humorystyczne – jak kilka miesięcy w klasztorze albo udział w pielgrzymce.

Ale inne zalecenia musiały zjeżyć włosy na karku biskupów.

Przede wszystkim – powołana przez przewodniczącego francuskiego episkopatu komisja zaleciła odejście od tajemnicy spowiedzi, która „nie może stać na drodze do wypełnienia prawnego obowiązku poinformowania stosownych władz o napaści na osoby małoletnie lub wymagające szczególnej troski”.

„Zdajemy sobie sprawę z tego, że to szczególnie delikatna kwestia, ale w sumieniu i odpowiedzialności postanowiliśmy zawrzeć w naszym raporcie takie zalecenie” – powiedział Sauvé.

Mniej bluźniercze, ale podejrzewam, że trudniejsze do przełknięcia dla hierarchów zalecenia dotyczą zmiany zarządzania strukturą: „Trzeba znaleźć nową równowagę miedzy strukturą poziomą i pionową, między hierarchią i synodalnością”. Komisja zauważa, że należy „unikać nadmiernej koncentracji władzy”, w której biskup jest zarazem dysponentem sakramentów i przełożonym personelu; trzeba też włączyć laikat do ciał decyzyjnych.

 

Całość na łamach