Kwachu, wróć! – NIE

Istnieje kandydat, który mógłby pokonać Dudę, i to w pierwszej turze. Nazywa się niestety Aleksander Kwaśniewski.

Gdy w 1995 r. ten ekskomuch pokonywał w wyborach legendę „Solidarności”, miał niespełna 41 lat, o 2 mniej niż Duda, gdy ten wskakiwał na najwyższy urząd w państwie.

W pierwszej turze Kwach pokonał wszystkich kontrkandydatów i zgarnął 35 proc. głosów. 2 proc. mniej wziął Wałęsa, ochłapy zgarnęli Kuroń, Olszewski, Pawlak i Gronkiewicz-Waltz. Niewielu pamięta, że w szranki stawał też najwybitniejszy w ogóle polityk w dziejach ludzkości Lech Kaczyński – ale miał tak marne poparcie, że zrezygnował.

W drugiej turze Kwaśniewski zdobył prawie 52 proc. głosów i na Krakowskie Przedmieście przeprowadził się na 10 lat. Ponowne wybory w 2000 r. były bowiem formalnością. Olo wziął w pierwszej turze niespełna 54 proc. i zwyciężył niemal we wszystkich powiatach w kraju. Drugi w kolejności Andrzej Olechowski dostał ledwie 17 proc.

 

Polityk, co ma realne sny

Kwaśniewski przez całą prezydenturę cieszył się niezmiennie wysokim poparciem Polaków. Po roku z groszami sprawowania władzy ufało mu 64 procent z nas. Za to po czternastu miesiącach drugiej kadencji – aż 82 procent. Pozostaje to wciąż niepobitym rekordem III RP. O podobny wynik otarł się jedynie Bronisław Komorowski, osiągając na krótko maksymalnie 80 proc. zaufania. Czym to się skończyło, wszyscy wiemy – przejechał po pijaku ciężarną zakonnicę na pasach.

Duda o podobnym oddaniu Polaków może tylko marzyć – maksymalnie doleciał do 73 proc. zaufania, dziś mając ledwie 62. Gorzej od niego oceniany był tylko Lech Kaczyński, pochowany na Wawelu w nogach Piłsudskiego. Pod koniec 2008 r. zaufanie do młodszego z bliźniaków miała niespełna jedna trzecia Polaków, a odsetek nieufności wynosił około 60 proc.! Kaczyński spierdolił więc coś, czego z pozoru spierdolić się nie da – głowa państwa zwyczajowo ma przewagę nad resztą polityków.

 

I program, więc to na pewno ty

Kwach został politycznym emerytem w wieku ledwie 51 lat. Gdy Jarosław Kaczyński miał tyle, błąkał się po Sejmie w roli kłótliwego posła niezrzeszonego, a Prawo i Sprawiedliwość jeszcze nie istniało.

Później od Kwacha karierę zrobili Hitler i Stalin. Później zaczął ją Putin, a także uważany za młodzieniaszka Obama. Z postaci politycznych dużego kalibru tylko Pan Jezus zdobył popularność szybciej, co akurat wynikło ze spraw rodzinnych.

Nieosiwiały jeszcze dobrze Aleksander zajął się niestety tym, czym inni polityczni emeryci – odczytami, popieraniem inicjatyw i pozowaniem do zdjęć.

Polacy przyzwyczaili się jednak do niego tak bardzo, że już w 2003 r., gdy nie mógł kandydować na kolejną kadencję (o czym później), domagać zaczęto się startu jego żony Jolanty. W sondażach zgarniała nawet 30 proc. poparcia, więcej niż kontrkandydaci. Udziału w wyborach ostatecznie odmówiła, stając jedynie na czele sztabu Cimoszewicza.

Propozycje wracały w 2010 i 2015 r. Bez skutku. Gdy w 2018 r. jeden z tabloidów zlecił sondaż poparcia dla kandydatek na najwyższe stanowisko w państwie, Kwaśniewska – nieaktywna żona byłego polityka – przegoniła wszystkie kobiety, z Beatą Szydło włącznie. Ledwie 2 miesiące temu jeden z internautów założył fałszywe konto Kwaśniewskiej na Twitterze i ogłosił start w wyborach 2020. Poparcie znów było wybitne.

Kwaśniewscy byli postrzegani jako para prezydencka, która tworzyła namiastkę rodziny królewskiej. I ten sentyment za monarchią jest wśród części Polaków

– komentował swego czasu prof. Antoni Dudek, wcale nie lewoskrętny politolog.

Wyobrażacie sobie to samo parcie na Annę Komorowską albo Agatę Dudę?

 

Całość na łamach