Odkażanie Kaczyńskiego – NIE

Dlaczego prezes Polski jeszcze nie złapał wirusa.

Kilka tygodni temu spotkałem się ze w redakcji znajomym biurokratą. Człowiek ten całe życie przepracował w kręgach rządowo-sejmowych, a dziś jego kariera dobiega końca, jest mu więc zasadniczo wszystko jedno. Przez lata widział już przy Wiejskiej wszystko, ale takiej grandy jego zdaniem jeszcze nie odstawiano.

– Mam dla ciebie hit – zapalił się. – Od kilku miesięcy wojsko przyjeżdża na Wiejską dezynfekować miejsca, w których będzie poruszał się prezes. Żołnierze robią to dzień przed jego wizytą, tak, by nie złapał koronawirusa.

Gdy już przestałem pukać się w głowę, no bo dlaczego aż wojsko do takich czynności i dlaczego tylko dla Kaczyńskiego, postanowiłem zweryfikować donos u źródła.

26 marca, na pierwszym posiedzeniu Sejmu od początku pandemii, prezes Prawa i Sprawiedliwości, podobnie jak większość przedstawicieli rządu, siedział w sali plenarnej bez maski i rękawic. W odróżnieniu np. od Borysa Budki, Grzegorza Schetyny czy liderów Lewicy, którzy fotografowani byli w częściowym lub pełnym rynsztunku ochronnym.

Komunikat dla ludu wydawał się jasny: oto mamy odważną władzę i tchórzliwą opozycję.

10 kwietnia, jak dobrze pamiętamy, prezes dał popis beztroski. Mimo zakazu przemieszczania się poza uzasadnionymi sytuacjami, rocznicę Smoleńska uczcił triumfalnym pochodem przez plac Piłsudskiego bez środków ochronnych i w wieloosobowej grupie niezachowującej odstępu. Kuzynowi, który przywdział maskę, kazał ją ściągnąć. Następnie udał się na grób matki na zamknięty cmentarz. Zrobiła się chryja.

Pewne siebie zachowanie prezesa PiS podczas pandemii wydaje się zaskakujące. To już starszy, 71-letni pan. A grupa 65 plus uznawana jest za szczególnie narażoną na ciężki przebieg COVIDU-19. W zeszłym roku, jeszcze przed pandemią, prezes odwołał np. udział w konwencji partii Jarosława Gowina ze względu na stan podgorączkowy. W 2018 r. podczas exposé Jacka Czaputowicza nie przyszedł do Sejmu ze względu na przeziębienie. Tak przez lata działo się wielokrotnie. Część doniesień można oczywiście uznać za polityczne wymówki, ale faktem pozostaje, że trudno zgrywać kozaka, jeśli jest się w grupie wysokiego ryzyka.

Ale Kaczyński chce być twardy jak stal.

Od końca marca do końca czerwca (co przedłużono później bezterminowo) posłowie mieli przejść w tryb zdalnej pracy. Kaczyński bywał w Sejmie, choć nie na każdym posiedzeniu. 27 maja dał się sfotografować przed komputerem we własnym gabinecie. Przez rok 2020 udaje mu się utrzymać blisko 100-procentowy udział w głosowaniach, choć nie wiadomo, kiedy robi to sprzed monitora, a kiedy, przebywając na Wiejskiej.

Od końca marca w Sejmie odbyło się 8 posiedzeń trwających łącznie 25 dni. Postanowiłem ustalić, kto konkretnie odkaża Sejm. I czy pryskano go 8 albo 25 razy, bo to by oznaczało, że procedura jest standardowa i nie dotyczy tylko Kaczyńskiego.

Ustalenie czegokolwiek w Ministerstwie Obrony Narodowej za rządów PiS wygląda w przypadku tygodnika „NIE” następująco: jeśli zada się trudne pytania, na odpowiedź nie ma co liczyć. Na niektóre czekamy w redakcji kilka lat. Trzeba więc zadawać pytania błahe.

Tak też uczyniłem, pisząc, że przygotowuję artykuł o walce z koronawirusem w różnych instytucjach.

Po kilku dniach otrzymałem odpowiedź-laurkę. Że „od początku pandemii wojskowi chemicy aktywnie wspierali administrację rządową i samorządową w walce z koronawirusem”. Że w lutym „byli zaangażowani w ewakuację polskich obywateli z chińskiego miasta Wuhan”, a także „do tej pory przeprowadzili kilkaset akcji odkażania m.in. pomieszczeń w Domach Pomocy Społecznej, szpitalach, szkołach itd.”. Najciekawsze było oczywiście na końcu: „Kilkakrotnie też grupy dezynfekcyjne 4. pułku chemicznego i COAS (Centralny Ośrodek Analizy Skażeń) prowadziły dezynfekcję pomieszczeń Sejmu”.

pułk chemiczny z Brodnicy to nie byle leszcze – żołnierze doświadczenie zdobywali m.in. podczas wojny w Zatoce Perskiej i Afganistanie. Centralny Ośrodek Analizy Skażeń, instytucja z ponad 50-letnią tradycją, odpowiedzialna jest zaś w ramach NATO za ostrzeganie o atakach z użyciem broni masowego rażenia. Trochę za wysokie progi na łażenie po Sejmie z ręczną pompką, co mogą przecież robić liczni pracownicy Sejmu odpowiedzialni za utrzymanie porządku lub wynajęta do tego firma. Kiedy bierze się GROM do ochrony wiejskiego festynu? Tylko wtedy, gdy ma być tam chroniona wyjątkowo ważna osobistość. Początkowo sądziłem, że doszło do pomyłki i do psikania wysłano przedstawicieli Wojsk Obrony Terytorialnej. Ale rzecznik prasowy zaprzeczył.

Poprosiłem COAS o podanie konkretnych terminów, kiedy żołnierze przebywali w Sejmie. Odmówiono mi, kierując do rzecznika prasowego Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych lub Centrum Informacyjnego Sejmu. Tam milczano jak grób albo obiecywano, że dostanę odpowiedź już za chwilę, już za momencik…

Wreszcie po wielu molestowaniach telefonicznych stanowisko zajęło MON.

Podano mi co do dnia tylko te informacje, które nie miały znaczenia. Że 2 i 21 lutego wojskowe samoloty przewoziły Polaków z Wuhan. Co się zaś tyczy konkretnych terminów działań wojsk chemicznych w Sejmie – o co wyraźnie prosiłem – odpisano jedynie, że od marca do sierpnia dezynfekcję przeprowadzono 14 razy.

Konkretne daty były mi potrzebne, aby pokryć je z dniami, gdy w Sejmie bywał Kaczyński. Ale widocznie ktoś na linii MON–Sejm zorientował się, że nie chodzi mi o bzdurne transporty Polaków z Chin, ale o pryskanie Sejmu dla Kaczyńskiego, co byłoby przecież niewyobrażalnym skandalem.

 

Całość na łamach