Ryczą krowy za hangarem, który przyśnił się Kaczyńskiemu.
Pod hasłem Centralnego Portu Komunikacyjnego rząd wciska Polakom kit, jakiego jeszcze Europa nie widziała. Przypomnijmy: megalotnisko na 100 milionów pasażerów rocznie w okolicach Baranowa miano zacząć budować 5 lat temu. Pierwsze samoloty mają na nim lądować w 2027 r., a koszt przedsięwzięcia, szacowany na 30 mld zł, obliczany jest dzisiaj na 3 razy więcej.
Chuj wie gdzie
Po pięciu latach wiadomo, że CPK ma powstać w gminie Baranów, na północ od autostrady A2 i na wschód od drogi krajowej nr 50. Do dziś jednak mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy prawdopodobnie będą musieli się wynieść ze swoich domów i zagród, czekają na dokładną lokalizację.
„Trwają inwentaryzacje przyrodnicze” – wyjaśnił Marcin Horała, który z ramienia rządu nadzoruje CPK. Ostateczna decyzja o lokalizacji ma zostać wydana po uzyskaniu wszelkich zgód środowiskowych. Ponoć nastąpi to na początku przyszłego roku.
Inwestorem jest spółka CPK, w której od kilku lat kilkadziesiąt osób zarabia miesiąc w miesiąc po dwie średnie krajowe, oczywiście wyższy management odpowiednio więcej. Przez ten czas inwestor nie wydał nawet tzw. masterplanu, na podstawie którego zaczyna się myślenie o jakiejkolwiek inwestycji. W przypadku lotniska masterplan to dokument określający m.in. lokalizację, przepustowość oraz zakres i sposób realizacji inwestycji. Powtórzmy wyraźnie: przez 5 lat masterplan nie powstał. To jednak ma się zmienić, bo na początku lipca ogłoszono, że wreszcie wybrano firmę, która dokument przygotuje. Firma szykująca wstępne założenia dla największej polskiej inwestycji jest holenderska i na dostarczenie masterplanu ma 13 miesięcy. Dopiero na podstawie tego wartego 10 mln euro dokumentu CPK przez kolejne 15 miesięcy będzie pozyskiwać zgody administracyjne, aktualizować dokumentację masterplanu i szykować się do początkowego etapu projektowania.
Chuj wie kto
Jak donoszą źródła z Nowogrodzkiej, w czerwcu do Kaczyńskiego przedarł się ktoś, kto naopowiadał mu, że cały ten CPK to jedna wielka ściema. Prezes się przejął. Zadzwonił do Morawieckiego i po dwóch tygodniach w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów pojawiła się „informacja dotycząca projektu ustawy o usprawnieniu procesu inwestycyjnego Centralnego Portu Komunikacyjnego”. Zdaniem każdego, kto zna się na aktach prawnych projekt to z jednej strony bełkot, ale z drugiej absolutne potwierdzenie klęski dotychczasowych działań spółki w sprawie megalotniska. Bo to dopiero ustawa ma dokonać czegoś, co było psim obowiązkiem Horały i CPK – przeprowadzić „konsolidację operatorów infrastruktury lotniskowej w ramach jednej grupy kapitałowej”. Do tej pory nie wiadomo było nawet, kto ma tę cholerną inwestycję konkretnie budować. Spółka CPK szefowana przez Mikołaja Wilda skutecznie odcinała się od tego.
Ponieważ projekt ma również „pozwolić usprawnić i przyspieszyć inwestycje lotniskowe, kolejowe, a także towarzyszące w związku z CPK”, to rodzi się pytanie, co robiono do tej pory?
Gdyby ktoś chciał potraktować szykowaną ustawę jako kamień milowy w budowie megalotniska, to nie ma racji. Po pierwsze – projekt ustawy ma być gotowy dopiero za pół roku. Po drugie – za jego opracowanie odpowiadać będzie Horała. Po trzecie – w rządzie i tak nikt nie wie, o co z ustawą chodzi, o czym świadczy taki oto bełkot: „Ma być rozszerzony katalog działań publicznych w projekcie CPK o działania koordynacyjne w obszarze rozwoju regionalnego, modyfikując w tym zakresie istniejące rozwiązania prawne”. Po czwarte – najważniejsze – w rządzie wszyscy wiedzą, że jeśli nie dopuszczą do Kaczyńskiego jakiegoś gaduły, to prezes o sprawie zapomni.
Całość na łamach