Co by robił Bill Gates, gdyby mieszkał w Polsce? By jebał.
Przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości można protestować na wiele sposobów. Jeden będzie darł mordę na ulicy, inny lał gnojówkę w Alejach Ujazdowskich, kolejny słał masowo doniesienia do prokuratury, a następny stosował bierną obstrukcję, siedząc na dupie jak Gandhi. Ze wszystkich znanych sposobów sprzeciwu bodaj najoryginalniejszy wymyślił pan Jacek Krysztofik ze Świdnika. Nazwał swoją firmę „JEBAĆ PiS”.
***
Polskie władze od dawna szczycą się, że założenie jednoosobowej działalności gospodarczej nie jest już u nas drogą przez mękę i można tego dokonać podczas pojedynczej wizyty w urzędzie, a nawet przez internet. Dla powodzenia w biznesie nie ma to oczywiście znaczenia. Jeśli ktoś ma kłopoty już na wstępie, to lepiej, żeby spierdalał, bo prawdziwe przeszkody urzędnicy zostawili dla niego na później. Tak czy owak pan Jacek w październiku 2017 r. podjął odważną decyzję o przed-się-braniu, czyli wzięciu na klatę ryzyka i odpowiedzialności. Wymyślił kulturalną nazwę, z PiS-em niemającą nic wspólnego. Nadano mu NIP, Regon, numer buta, fiuta i co tam jeszcze trzeba. Pod kodem PKD 62.01.Z określił przeważającą działalność przedsiębiorstwa (związaną z oprogramowaniem) i zaczął konkurować.
Podobnych do niego solowych biznesmenów jest w kraju około 2,5 miliona. Większość stanowią ci, którzy świadczą usługi tylko dla jednego klienta, byłego pracodawcy, chcącego zmniejszyć sobie koszty. Pan Jacek identyfikuje się właśnie z tą grupą: ma 40 lat i tytułuje się zwykłym szarym człowiekiem poniżej drugiego progu podatkowego.
Na co dzień pracuje dla Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego i Higieny w Warszawie. To pozaresortowa instytucja naukowo-badawcza. Specjalnością mojego rozmówcy jest szeroko rozumiana informatyka: od programowania aż po zarządzanie skomplikowanymi systemami kabli wystającymi z szaf w piwnicach.
***
Antyaborcyjny zamordyzm partii rządzącej skłonił pana Jacka do zajęcia stanowiska. Ale jak zaprotestować, będąc jednoosobową działalnością? Nie przyjść do pracy i narazić się na gniew samego siebie? Przestać płacić podatki, które urząd i tak ściągnie?
Podczas manifestacji w obronie praw kobiet pan Jacek zauważył, że hasło „Jebać PiS” jest obecne niemal wszędzie: na transparentach, murach, koszulkach, maseczkach. Odnalazł jednak niszę. Zmiany nazwy przedsiębiorstwa z kulturalnej na „JEBAĆ PiS” dokonał uroczyście 30 października.
Przepisy wymagają, by w nazwie jednoosobowej działalności gospodarczej znajdowało się podane w mianowniku imię i nazwisko założyciela. Rządowy poradnik dostępny na stronie Biznes.gov.pl tłumaczy, że do imienia i nazwiska można dodać elementy określające profil działalności – czyli np. „Jan Kowalski dorabianie kluczy” – lub „wskazujące na miejsce jej prowadzenia albo pseudonim”. Można też użyć nazwy bardziej fantazyjnej, np. „Jan Kowalski – Czarna Perła”. W obrocie gospodarczym – np. w umowach, na fakturach, rachunkach – posługiwać należy się pełną nazwą swojej firmy.
Według polskich władz zakazane jest jedynie używanie – tu odrobina biurokratycznej nowomowy – niektórych członów nazw zastrzeżonych wyłącznie dla podmiotów, które świadczą usługi w określonym zakresie. Przykładem są m.in. wyrazy „bank”, „towarzystwo ubezpieczeń” lub „klinika”. Nazwa przedsiębiorstwa nie powinna również wprowadzać w błąd co do zakresu działalności. Nie można się także podszywać pod innego przedsiębiorcę, działając na tym samym rynku. Czyli np. sprzedając napoje gazowane, nowy przedsiębiorca nie może nazwać się „Coca-Cola”.
Całość na łamach