Polityczne ssanie cycków – NIE

Na czym zawisły rządy PiS.

Lech Kołakowski wrócił do klubu PiS 1 lipca 2021 r. Dzięki niemu Jarosław Kaczyński ma 230, czyli połowę głosów w Sejmie. Jak wiadomo, w nagrodę poseł dostał fuchę w Banku Gospodarstwa Krajowego. Ale nie tylko.

O Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek w Bielsku Podlaskim pisałam kilka razy. Dziś piszę jeszcze raz…

 

Jak prezes z prezesem

Tomasz Romańczuk był zawodowym kierowcą, potem gospodarzem pod Brańskiem. W 1988 r. został prezesem mleczarni. Sery i masło szły jak woda. „Nasze produkty są takie, jak przyroda w naszym regionie. Wspaniałe…”.

W 2015 r. Romańczuk został senatorem. W 2018 r. wiceministrem rolnictwa. Nie jest jasne, czy wciąż prezesował w Bielmleku, czy może zastępowała go córka? Tak czy siak w 2019 r. mleczarnia przestała płacić chłopom za mleko. Rozwścieczeni dostawcy szykowali się do marszu na Warszawę. Trzeba ich było podkarmić. Kredycik? Ale kto da kasę bankrutowi?

Latem 2019 r. utworzony przez PiS Krajowy Ośrodek Wspierania Rolnictwa zagwarantował, że Bielmlek spłaci kredyt. Działalność KOWR nadzoruje minister właściwy do spraw rozwoju wsi. Ministrem był wtedy poseł PiS Krzysztof Ardanowski. Wiceministrem do 24 lipca 2019 r. – Tomasz Romańczuk. Potem wrócił do mleczarni.

Spółdzielnia pożyczyła od państwowego Banku Ochrony Środowiska na krzywych zasadach ponad 90 mln zł.

Zabierzcie Romańczuka, spółdzielnia jest źle zarządzana. Zbankrutujemy! – alarmowali dostawcy i udziałowcy.

To są przejściowe trudności – łagodził nastroje Ardanowski.

Ci, którzy bywali w siedzibie mleczarni, pamiętają zdobiące wnętrze zdjęcia. Prezes Kaczyński z prezesem Romańczukiem. Stoją. Rozmawiają. Siadają do suto zastawionego stołu. Ujęcie z przodu, ujęcie z boku…

W marcu 2021 r. sąd ogłosił upadłość spółdzielni. Majątek bankruta oszacowano na 150 mln zł, zdjęcia nie trafiły na listę aktywów.

 

Mleko z wiarą

Długi spółdzielni wynoszą 280 mln zł. Udziałowcy, czyli dostawcy mleka, odpowiadają do wysokości udziałów. Zarząd manipulował ich wysokością, oni nie protestowali, traktując zobowiązanie jako papierowe.

Udziałowców jest dziewięciuset, nie zapłacili 20 mln zł, średnio na rolnika wypada ok. 22 tys. zł.

– My wisimy im, oni nam – uspakajali się podczas spotkań pod upadłą mleczarnią. – Spółdzielnia nie płaciła za mleko, więc w najgorszym razie wyjdziemy na zero.

Tak nie jest. Przepisy są jednoznaczne: najpierw syndyk ściąga długi, potem spłaca wierzycieli. W Bielmleku lista jest tak długa, że dla dostawców raczej nie wystarczyłoby kasy.

Wśród wierzycieli jest Ludwik Niewiński. Spółdzielnia jest mu winna prawie 300 tys. zł.

– Przez 8 miesięcy oddawałem mleko bez pieniędzy. Zaufałem, że wszystko będzie dobrze – tłumaczył przy jakiejś okazji. – Wierzyłem, że prezes Romańczuk nie wystawi rolnika, przyjaciela. Minister Ardanowski zapewniał, że nie ma powodu do obaw…

Syndyk rozesłał wezwania do zapłaty. Okazało się, że gospodarze zalegają spółdzielni nawet po 50 tys. zł. Powiało grozą.

 

Całość na łamach