Polska pasza – NIE

Polak to lekoman, a biznes parafarmaceutyczny to wpływowe lobby, którego boi się władza.

Utuczyliśmy sobie w kraju potężną świnię i ta, niczym Kaszpirowski, w telewizyjnym transie reklam prowadzi nas prosto do apteki. Kto w tym kraju weźmie się za rogi z paramedycznymi oligarchiami?

Dostępność produktów paramedycznych w Polsce jest przerażająca. Wszelkiej maści piguły da się kupić wszędzie. Nie tylko w aptekach i punktach aptecznych, których liczba ostatnio spada, ale wciąż jest w kraju prawie 14 tys. (dane z IQVIA na koniec 2019 r.). Jedna apteka przypada na około 2,5 tysiąca Polaków. Tabletki przeciwbólowe, na katar, na ból łba, sraczkę i inne powszechne dolegliwości można dostać wszędzie – na stacji benzynowej, w kiosku, w dyskoncie, w drogerii czy w sklepiku osiedlowym. A to tylko jeden z czynników, który sprawia, że pożremy każdą liczbę medykamentów, zwłaszcza tych, których nie potrzebujemy.

 

Polak wszystkożerny

Końskie zdrowie trzeba mieć, żeby wpieprzyć tyle tabletek, co statystyczny rodak. A ładujemy ich w siebie coraz więcej. CBOS przeprowadził badania w 2010 i 2016 r. Tylko przez ten czas odsetek Polaków, którzy nie brali w ciągu 12 miesięcy żadnych leków, spadł z 10 procent do zaledwie 4. O 3 procent spadł odsetek badanych, którzy brali tylko leki na receptę –przepisane przez lekarza. Wzrosła liczba biorących tabletki samodzielnie. Ile to jest w liczbach? Z badań IMS Health z 2015 r. wynika, że

w ciągu 12 miesięcy naród polski wchłania 722 mln opakowań parafarmaceutyków. Dzieląc przez 36 milionów jamochłonów, daje to nam ponad 20 opakowań rocznie na jedną nadwiślańską japę.

Taka pokaźna konsumpcja przekłada się na intratny biznes. Według EIFPA – Europejskiej Federacji Farmaceutycznej – w 2016 r. byliśmy ósmym największym rynkiem Europy. Wyprzedzały nas nie tylko ludniejsze państwa, takie jak Rosja czy Turcja, ale przede wszystkim potęgi gospodarcze, takie jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Z raportu PMR wynika, że w 2022 r. polski biznes suplementów i leków bez recepty będzie wart 22 mld zł, a jeszcze w 2014 r. wart był ledwie 9 mld. Oznacza to, że za 2 lata na wątpliwej jakości tabletki wydamy prawie 315 razy więcej niż Jacek Sasin na wybory, które się nie odbyły. Na suplementy wydamy tylko w tym roku 5 mld zł.

 

Całość na łamach