Naczelnik nie może pochodzić od małpy.
Zamiast trwonić czas na usprawnianie procesu szczepień rząd winien skupić się na pryncypiach, czyli na tym, że diabelskich rewolucji w postaci gender, skrobanek i eugeniki nie byłoby bez teorii ewolucji Darwina. Ergo: Jak najszybsze wymazanie darwinizmu z programu nauczania w podstawówkach, szkołach średnich i wyższych to polska racja stanu, albowiem zaszczepiony, ale zdegenerowany naród i tak zdechnie z powodu niewydolności oddechowej, schorzenia mającego w piekle status choroby zawodowej. Sygnał do wygumkowania darwinowskiej pseudonauki dał ks. Prof. Tadeusz Guz, filozof z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, uczelni szczodrze finansowanej przez państwo, po to żeby w chwilach próby od Bałtyku aż po Tatry rozlegał się głos światłych mężów.
Niespodzianka: Uczonego do trwożliwego zawycia sprowokował nie Robert Biedroń, lecz Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Projekt inteligentny
Pod koniec zeszłego roku prywatna fundacja En Arche rozesłała zaproszenia do udziału w webinarium, czyli seminarium online „Teoria inteligentnego projektu – granica ewolucji”. Z zaproszenia wynikało, że w wydarzeniu weźmie udział Michael J. Behe, amerykański biochemik wykładający na Uniwersytecie Lehigh w Pensylwanii. Behe wyznaje pogląd o nieredukowalnej złożoności, czyli sądzi że „niektóre struktury biochemiczne są zbyt złożone, aby można je było wyjaśnić znanymi mechanizmami ewolucyjnymi, a zatem są wynikiem inteligentnego projektu”.
Inteligentny projekt to w istocie listek figowy chętnie używany przez kreacjonistów, starających się dowieść, że ewolucja biologiczna to bujda, a w związku z tym człowiek, świnia, dinozaur i cały wszechświat zostały stworzone przez bozię. Behe miał w USA kilka procesów sądowych, wszystkie zakończyły się stwierdzeniem, że
głoszone przez niego poglądy nie stanowią nauki i mają charakter religijny, natomiast macierzysty wydział biologii Behe’ego na Lehigh University opublikował oświadczenie odrzucające jego teorie i nazywające je wprost pseudonauką.
Zaproszenie rozsyłane przez stołeczną fundację En Arche zawierało logo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, uczelnię katolicką, ale finansowaną z pieniędzy podatników, zatem publiczną.
Krzewienie kreacjonizmu
Prof. dr hab. Paweł Golik, przewodniczący Rady Upowszechniania Nauki Polskiej Akademii Nauk, wyraził z tego powodu stanowisko następującej treści: „W ostatnim czasie obserwujemy wzmożenie aktywności grup szerzących treści negujące odkrycia naukowe. Jedną ze stosowanych przez nie strategii uwiarygodniania swojej działalności jest organizowanie wydarzeń w obrębie uczelni wyższych, a nawet we współpracy z nimi. Przykładem takiego działania jest promocja przez fundację En Arche teorii inteligentnego projektu, pseudonaukowej tezy mającej w rzeczywistości na celu krzewienie kreacjonizmu. Organizacja ta zorganizowała webinarium, a na rozsyłanych zaproszeniach znaleźć można było adnotację głoszącą, iż jego współorganizatorem jest Wydział Biologii i Nauk o Środowisku UKSW. Rada stanowczo sprzeciwia się zrównywaniu treści naukowych z pseudonauką oraz promowaniu wypowiedzi niezgodnych z wiedzą i metodą naukową pod hasłem obrony wolności akademickiej. Pragnie jednocześnie zwrócić uwagę na konieczność weryfikacji zawartości merytorycznej wydarzeń organizowanych w obrębie uczelni publicznych i/lub pod ich patronatem”.
Stanowisko prof. Golika budzi zdumienie, bo jeśli ma rację, to powinien zaprotestować nie przeciw przyłożeniu łapki UKSW do krzewienia kreacjonizmu przez fundację En Arche, lecz przeciw szerzeniu tej pseudonauki przez UKSW i pozostałe katolickie uczelnie oraz uniwersyteckie wydziały teologiczne, które w zasadzie niczym innym poza bajdurzeniem o stworzeniu świata i człowieka przez bozię w zasadzie się nie zajmują. Sprzeciw profesora ma zatem zbyt wąski i skromny charakter, aby uznać go za wyraz szczerej i istotnej troski o jakość polskiej nauki. Jeszcze większe zdumienie wywołuje jednak postawa UKSW.
Całość na łamach