Spisek powszechny – NIE

Aby Polska nie stała się kolonią tęczową lub śląską…

Udział w spisie narodowym to patriotyczny obowiązek, choć słowo „narodowy” jako dodatek do spisu wcale nie jest zasługą PiS. Przymiotnik ten, wielce zasłużony w odniesieniu do porachowania Polaków, po raz pierwszy użyty został przez Radę Ministrów w 1949 r.; od tego czasu wszystkie spisy przeprowadzano pod narodowym szyldem właśnie i nie inaczej jest z trwającym od 1 kwietnia Narodowym Spisem Powszechnym Ludności i Mieszkań. Różnica: tegoroczny spis po raz pierwszy odbywa się online i bez udziału rachmistrzów, czyli w istocie jest samospisem. Niestety po raz pierwszy w dziejach jest także narzędziem w rękach wrogich Polsce sił, a mianowicie zwolenników autonomii Śląska i deprawatorów z LGBT.

„Podczas spisu najistotniejszymi dla nas Ślązaków pytaniami są te odnoszące się do przynależności narodowej lub etnicznej oraz języka, którym posługujemy się w kontaktach codziennych. Pamiętajmy, że możliwa jest deklaracja narodowości śląskiej oraz używania języka śląskiego. Spis odbędzie się tylko i wyłącznie internetowo oraz w formie obowiązkowego samospisu. Oznacza to, że w przeciwieństwie do spisu sprzed dekady wyniki będą zdecydowanie bardziej rzetelne” – twierdzi Ruch Autonomii Śląska.

***

Siła numer 2, wykorzystująca spis do celów politycznych, to tęczowa zaraza, utrzymująca, iż istnieje nie tylko poczucie tożsamości narodowej, ale także poczucie tożsamości płciowej. Płeć w kwestionariuszu wypełnianym przez uczestników spisu określana jest przez PESEL oraz odpowiedź na pytanie: „Czy jesteś kobietą czy mężczyzną”, według aktywistów LGBT to o wiele za mało, „ponieważ tylko 9 procent osób transpłciowych i niebinarnych uzyskało sądowe papiery dotyczące ustalenia płci metrykalnej i tym samym tylko tak mizerny odsetek ma PESEL zgodny z odczuwaną płcią”. Oznacza, to, że ponad 90 procent transów i niebinarów nie jest w stanie prawdziwie odpowiedzieć na zawarte w kwestionariuszu pytanie o płeć. Wobec tego

44 organizacje LGBT napisały do prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, wnioskując o modyfikację algorytmu formularza, tak, aby możliwe było wskazanie innej płci niż zakodowana w PESEL-u, a także innej płci niż kobieta lub mężczyzna.

„Chcemy podkreślić, że tylko zmieniony kształt formularza pozwoli na respektowanie godności osób transpłciowych i niebinarnych, a brak takiego rozwiązania będzie równoznaczny z dyskryminacją tej grupy osób i próbą jej wymazania ze statystyki publicznej. Wyrażamy nadzieję, że jako Prezes Głównego Urzędu Statystycznego, a tym samym organ władzy publicznej, wypełni Pan swój obowiązek ochrony i realizacji fundamentalnych praw człowieka, wynikający z Konstytucji i prawa międzynarodowego. Jednocześnie umożliwienie osobom LGBT wskazania prawdziwych danych w spisie to warunek rzetelności i adekwatności jego wyników” – czytamy w liście otwartym. W państwie PiS nie ma miejsca dla „Margot” z fiutem i prezes algorytmu nie zmienił.

W ramach rewanżu aktywiści LGBT zorganizowali Niebinarny Spis Powszechny.

 

Całość na łamach