Drang nach Norden, czyli co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy.
Portal Prawy.pl z okazji 364. rocznicy rozpoczęcia oblężenia Jasnej Góry przez szwedzkich heretyków: „Żydzi nie pozwalają nikomu zapomnieć o ofiarach holocaustu. Polacy muszą brać z nich wzór i pamiętać o cierpieniach swojego narodu, non stop przypominać o polskiej martyrologii, tej z ostatnich dekad i tej sprzed wieków, w tym o 4 milionach Polaków zabitych podczas Potopu Szwedzkiego. Gigantyczne straty Polski w wyniku potopu są dziś w Polsce zapomniane. Taka skleroza jest bardzo szkodliwa, bo Szwecja popiera szkodliwe dla Polski działania, wspierając tęczową zarazę w naszym kraju”.
Mówiąc wprost: szerząca tęczową zarazę Szwecja stała się wrogiem nr 1 Rzeczypospolitej i nadeszła pora, aby zapłaciła za największy od czasów Noego potop.
Ambasador ubolewa
Myśl to nie nowa – od 2010 r. działa Fundacja Odbudowy Zniszczeń Dokonanych w Czasie Potopu Szwedzkiego. Cel: zmuszenie Szwecji do zapłacenia zadośćuczynienia za zniszczenia i grabieże dokonane w XVII w. Fundacja przez 9 lat wielokrotnie zwracała się do szwedzkiego ambasadora w sprawie reparacji wojennych, ale choć żądała niewiele, raptem 4,5 mld zł za unicestwienie 188 miast,186 wsi, 86 zamków, 136 kościołów, 30 browarów, 89 pałaców oraz wywiezienie dóbr kultury i dokumentów, kwoty wręcz śmiesznej, do dziś nie doczekała się choćby zdawkowej odpowiedzi. Szwedzki ambasador przemówił jedynie z okazji 360. rocznicy potopu, twierdząc, że nie ma pojęcia, „czy po ponad 1/3 tysiąclecia można prosić o wybaczenie”, ale ubolewa, „gdyż spowodowane wtedy na ziemiach polskich zniszczenia były tak ogromne, iż Polacy zapamiętali je jako swoisty potop”. Takie frazy Szwedzi mogą serwować panoszącym się u nich ciapatym; my, naród wybrany i odpowiadający za los świata, domagamy się konkretów.
Obca dłoń nie przekreśli
Bo do konkretnego, czyli godziwego odszkodowania mamy pełne prawo, a na pewno pełniejsze niż Żydzi, wszak w wyniku szwedzkiego najazdu populacja Polaków zmniejszyła się o ponad 40 procent, zaś w rezultacie Holokaustu ubyło raptem 30 procent starozakonnych. Lecz żeby zadośćuczynienie ciałem się stało, nawoływania najlepszych synów Polski nie wystarczą, niezbędna jest zdecydowana interwencja państwa.
W 2012 r. sprawą reparacji wojennych i odzyskaniem dóbr kultury zrabowanych przez szwedzkiego najeźdźcę zajęło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Resort stwierdził, że traktat oliwski z 1660 r., zobowiązujący Szwecję do naprawienia szkód, stracił aktualność, bo niedochodzone roszczenia przedawniły się, zaś umowy, traktaty i konwencje podpisane w XX w. nie mogą mieć zastosowania, bo prawo nie może działać wstecz o 300 lat. Innymi słowy Ministerstwo Spraw Zagranicznych zasłoniło się brakiem podstaw prawnych, co nie może dziwić, gdyż zdrajcy z PO i PSL politykę zagraniczną prowadzili na kolanach. Dziś Polska stoi, dumnie prężąc pierś szeroką, a obca dłoń nie przekreśli rachunku krzywd. Zwłaszcza że
Szwedzi, choć za poprzedni potop nie zapłacili jeszcze rachunku, zgotowali nam kolejny, dla polskości o wiele groźniejszy.
Całość na łamach